Rockowa kornukopia
SERJ TANKIAN "HARAKIRI"
(Reprise/Serjical Strike, 2012)
OCENA: 8/10
Można było się spodziewać, że po reaktywacji Systemu Serj
poczuje głód czadowego, metalowego grania. Najwyraźniej jednak wyżył się na
występach live, bo metalu na Harakiri niemal
brak. Najcięższym utworem na płycie jest Figure
It Out, gdzie gitary przycinają metalowo, ale w rytmach hc/punkowych. Nie
wiedzieć czemu wybrany na pierwszy singiel, bo to utwór mało reprezentatywny
dla albumu. W Serjowej normie pozostaje również mocno punkowe Uneducated Democracy i Weave On, za sprawą partii wokalnych
przypominający stare, dobre kawałki Systemu. Pozostałe kawałki twardogłowych
metalowców mogą bowiem potężnie rozczarować, ale za to oczarować fanów
nowoczesnego, mainstreamowego rocka. Po przesłuchaniu nie mogę oprzeć się
wrażeniu, że zamiast spodziewanego głodu czadu Serj poczuł głód sukcesu –
większą część płyty wypełniły megaprzebojowe rockowe (a momentami z
przedrostkiem pop-) numery, które powinny wzbudzić zazdrość największych tuzów
mainstreamowego rocka, z 30 Seconds To Mars, Placebo i Muse na czele. Do
brzmienia tej pierwszej formacji zbliża się świetny Butterfly, oparty na schemacie: łagodna, podelektronizowana zwrotka + zaostrzony refren, a do tego cały czas ultramelodyjny śpiew wokalisty. Ewidentne
skojarzenia z grupą Briana Molko wzbudza natomiast drugi singiel, Cornucopia. Muse w kompleksy mogłyby
wprawić natomiast Forget Me Knot i Reality TV – Serj doskonale potrafi dozować zarówno patos, jak i popową
chwytliwość. No właśnie – taki Deafening
Silence, z dawką elektroniki i żeńskim śpiewem w tle to czysty pop. Bez
obaw, mimo wszystko Serj nie zmienił się w Justina Timberlake, pozostaje pod
względem wokalnym nie do pomylenia z nikim innym, o czym przekonuje Ching Chime z jakże charakterystycznym
Tankianowym „gdakaniem”. Nie mogło na płycie zabraknąć również przypomnienia o
wschodnich korzeniach wokalisty – w tym samym utworze pochodzący z Armenii, a
urodzony w Libanie muzyk wykorzystał arabski instrument strunowy.
Ortodoksi niech kręcą nosami, a my cieszmy się rewelacyjną,
rockową płytą – jedenaście bezbłędnych kawałków! Ktoś ma jeszcze wątpliwości,
czy Serj, kompozytor wszystkich utworów na płycie, naprawdę potrzebuje Darona
Malakiana?
Maciej Koprowicz
Świetna recenzja, jutro biorę się za słuchanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst, zwłaszcza dla kogoś kto nie jest na bieżąco z muzyką i prawie przegapił taki krążek. Zaraz jednak to nadrobię i przesłucham pana Serja :)
OdpowiedzUsuń